Z przyjemnością
1. Najlepszy mecz sezonu
4-0 z Barceloną. Wcześniej przeciwnicy Bayernu mogli sobie popitolić. Że w Bundeslidze jesteśmy podrażnieni po 2 latach posuchy to tylko tam tak ciśniemy, że grupa w LM była łatwa, że Arsenal o mało nas nie wywalił w 1/8, że Juventus dopiero wrócił do Europy, że Barcelona zrobi z nas gówno. Po tym meczu przestali. Totalna demolka rzekomo najlepszej drużyny świata i udowodnienie, kto w tym sezonie nie miał sobie równych
2. Najlepszy piłkarz całego sezonu
Franck Ribery. Za wszystko: wkład statystyczny w postaci bramek i asyst. Za udział w większości akcji i przyczynianie się do goli kolegów za pomocą ogromnej ilości podań kluczowych, przytomnych zagrań, uruchamiania kolegów. Za serce do gry i harowanie w obronie razem z całą drużyną. Za nabranie doświadczenia przez lata i jeszcze lepsze wykorzystywanie swoich umiejętności na boisku. Franck, graj z nami do czterdziestki!
3. Najlepszy zawodnik Bayernu w LM
Thomas Muller. A właśnie za to, że tak sobie biega po boisku, tu straci piłkę, tam źle przyjmie, tam jeszcze zamota się w jakimś nieporadnym dryblingu. A jednak to właśnie przed nim najbardziej drżeli wszyscy zawodnicy w Lidze Mistrzów. Bo z tych nieporadnych zagrań wychodziły genialne, niestworzone rzeczy. Ronaldo może walić po 60 bramek w sezonie, Ibrahimović może strzelać gole piętkami i przewrotkami, a ja nie wymieniłbym ich nigdy za naszego Thomasa
4. Najlepszy zawodnik Bayernu w BL
Najchętniej wymieniłbym znowu Ribery'ego, ale żeby się nie powtarzać... Bastian Schweinsteiger. Bo dowodził drużyną. Robben i Ribery fundowali nam piękne akcje, ale ile z nich byłoby możliwe, gdyby przez 90 minut w każdym meczu Bastian nie dyrygował całą drużyną? Czy to w Monachium, czy w Dortmundzie, czy w Hoffenheim, wszyscy musieli grać, jak Bastian przykazał. Nasi i przeciwnicy. Bohater tego sezonu.
5. Najładniejsza bramka sezonu
Wolej Ribery'ego z Gladbach na 3-3. Raz, że przecudownej urody, dwa, że dał sygnał to odrobienia strat i wysłania sygnału, że Bayern w ostatnich dwóch finałach sezonu będzie mógł odrobić wszystko, trzy, że ładnie zamknął (nie licząc tej ostatniej bramki) nasz sezon w Bundeslidze.
6. Najważniejsza data sezonu
Data, a nawet i godzina
25.05.2013, godz. 22:30 - kto wie, co się wtedy stało?
7. Mecz, który najgorzej wspominam
Wiadomo - to nieszczęsne 0-2 z Arsenalem. To był moment zawahania, że ta nasza machina być może chodzi na jakichś lewych papierach. Na szczęście to było przełamanie, obrócenie całej sytuacji. Do końca sezonu Bayern grał już jak natchniony w Lidze Mistrzów. Przykry, ale ważny to był mecz.
8. Najtrudniejsze spotkanie
Finał Ligi Mistrzów z Borussią. Trzeba to powiedzieć - Żółto-Czarni świetnie odrobili zadanie domowe. Pierwsze 20 minut chyba wszyscy kibice Bayerni oglądali w lekkim szoku. Ale i w dalszej części meczu nie było łatwo. Mieliśmy już co prawda przewagę, ale Borussia świetnie się broniła, a i co jakiś czas wyskakiwała z jakąś akcją. Należą im się ogromne gratulacje za ten mecz, niemal tak ogromne jak nam za wygrany finał. Gdyby wystarczyło im baterii jeszcze z pół godziny dłużej, kto wie jak to by się skończyło w karnych...?
9. Co sprawiło, że byliśmy tacy mocni?
To, że byliśmy prawdziwą drużyną. Nie potrzebowaliśmy drącego mordy Kloppa, głupiego Mourinho czy ciągnącego całą drużynę Messiego. U nas było 20-kilku znakomitych graczy i trener, który sprawiedliwie każdego obdarował większym lub mniejszym zaufaniem. Gomez (chyba najbardziej pokrzywdzony w całym sezonie) wchodził i strzelał na zawołanie. van Buyten, świetnie łatający dziury w obronie, w niczym nie przypominał tego wozu z węglem w poprzednich latach. Robben, który pół roku odstawiony był na boczny tor, w kluczowym momencie wzbił się na wyżyny swoich możliwości i został bohaterem sezonu. Starke, który w najmniejszym stopniu nie był zblazowany swoją rolą drugiego bramkarza, przeciwnie, na ławce zawsze starał się kreować jak najlepszą atmosferę. Shaqiri, wykorzystujący każdą minutę, by pokazać, że za parę lat to on będzie gwiazdą na miarę Ribery'ego. Każdy, absolutnie każdy miał swój wkład nie do przecenienia w te wspaniałe sukcesy Bayernu. I ta radość po zdobywanych trofeach, koszulki Badstubera, Dante, Gustavo, coś pięknego. Mia San Mia.
Przepraszam, jeżeli w którymś momencie się zanadto rozpędziłem, ale radość z potrójnej korony jest tak wielka, że nawet nie zamierzałem się hamować. Więcej takich okazji do pisania takich podsumowań