Cierpi ktoś może na bezsenność i będzie oglądał ten turniej razem ze mną?
Właśnie skończył się mecz otwarcia, USA - Kolumbia (0:2). Amerykanie w porównaniu z zupełnie niezłymi MŚ 2014, tym razem grali fatalnie. Przypominało mi to trochę naszą reprę jakieś 10 lat temu - poza kilkoma przebłyskami, cały mecz to była tylko laga i do przodu bez umiejętności sensownego utrzymania się przy piłce nawet przez 10 sekund. Kolumbijczycy nawet się nie spocili (cały mecz grali na kontrę) i rozstrzygnęli wszystko po stałych fragmentach.
Pytanie tylko, co z Jamesem - koło 70 minuty upadł na wyprostowaną rękę i po zejściu z boiska lekarze nastawiali mu bark. Szkoda, żeby Kolumbia grała dalej bez swojego kapitana i najlepszego gracza.
Wracając do tematu turnieju ogółem... wychodzi na to, że przez kontuzję Costy z Bawarczyków pojechał tylko Vidal. Chile gra pierwszy mecz w poniedziałek z Argentyną - rewanż za zeszłoroczny finał, będzie ciekawie