Mamy tak naprawdę dziwne czasy, w których dzięki rewolucji internetowej kluby są już definitywnie światowe, a nie lokalne. Z jednej strony fajnie, że Juve czuje klimat i może jak u Hegla, są tym "wielkim swojego czasu" dzięki spełnianiu woli tego czasu, jednak mnie to coraz mniej interesuje.
Jako dzieciaka jarała mnie właśnie tożsamość klubów, historia, dlaczego taki herb i co to na nim jest, dlaczego takie kolory itd. Juve teraz zmienia herb wprost dlatego, że jest "za bardzo turyński" (ze zmianą zniknął m.in. element nawiązujący do miasta). Pewnie z tego jest więcej hajsu, bo teraz jeszcze bardziej "bezpańscy" sportowo mogą się utożsamiać z wyjałowionym turyńskim produktem. Tylko co z tego? Osobiście nie jestem monachijczykiem, ale podoba mi się bawarska krata i lubię tam wpadać na wakacje. Dla mnie Bayern jest właśnie bawarski, chociaż jestem z Polski, w dodatku z regionu, gdzie piłka nożna zawsze była w mniejszej lub większe, ale jednak czarnej dupie.
Globalna wioska niesie za sobą wymieszanie i wyjałowienie kulturowe i to wcale nie musi być wada, ale coś jednak się w tym traci. Dla mnie to, co zrobiło Juve to nic fajnego. Popatrzcie na przykład zza oceanu - amerykańskie organizacje sportowe to w zasadzie zabawki w rękach bogaczy, którzy mogą zmieniać nawet kultowe logo w imię trendów lub najzwyklejszego kaprysu (np. w NBA Atlanta, Toronto) czy nawet przenosić kluby (Thunder, Nets). A jednak nawet wtedy podkreślają swoje przywiązanie do regionu, lokalnej kultury, społeczności, miasta. Promują je i na nich budują swoją tożsamość. Herby, nazwy, hasła marketingowe często wprost nawiązują do specyfiki miast czy regionów (oczywiście nie każdy, wiadomo). A to przecież maszynki do zarabiania hajsu, do zabawy dla ludzi, grających w SIMy w rzeczywistości! Juventus obrał kurs przeciwny. Real w sumie też zmieniając logo żeby nie irytować arabów. Dla mnie to kurs w złym kierunku. Bayern całe szczęście musiałby zacząć od zmiany nazwy, więc raczej mu to nie grozi
A czy takie zmiany staną się regułą i za 10 lat Juve będzie na szczycie, a Bayern straci? Zobaczymy. Póki co wiele na to nie wskazuje, a Juve zyskało głównie dzięki CR7. Z tego co gdzie czytałem na zmianach dużo zyskało natomiast... Torino, które zaliczyło wzrost frekwencji po tym, co stało się w Juve. I może tak właśnie będzie - Torino jest lokalne, Juve globalne (czyli nijakie).