Oddam nerkę jeśli ktoś mi powie kto jest wykonawcą
https://www.youtube.com/watch?v=hPMD1X- ... be&t=7m20s
Robert Lewandowski napisał(a):Jestem na równi z ronaldo i Messim - Klinsmann do dzisiaj nie może opanować śmiechu
Klinsmann napisał(a):Oddam nerkę jeśli ktoś mi powie kto jest wykonawcą
https://www.youtube.com/watch?v=hPMD1X- ... be&t=7m20s
Robert Lewandowski napisał(a):Jestem na równi z ronaldo i Messim - Klinsmann do dzisiaj nie może opanować śmiechu
Klinsmann napisał(a):Jakbyś zdradził tajemnicę jeszcze, jakim cudem odnalazłeś? A może po prostu znałeś to
Robert Lewandowski napisał(a):Jestem na równi z ronaldo i Messim - Klinsmann do dzisiaj nie może opanować śmiechu
Robert Lewandowski napisał(a):Jestem na równi z ronaldo i Messim - Klinsmann do dzisiaj nie może opanować śmiechu
Robert Lewandowski napisał(a):Jestem na równi z ronaldo i Messim - Klinsmann do dzisiaj nie może opanować śmiechu
Recit napisał(a):Sam jesteś troll. Nie wiem czy piszesz o Acids czy o Metallice, do Dziadka czy do mnie, ale bzdury opowiadasz. Kucband xD
TheSick napisał(a):Recit napisał(a):Sam jesteś troll. Nie wiem czy piszesz o Acids czy o Metallice, do Dziadka czy do mnie, ale bzdury opowiadasz. Kucband xD
Otóż to, w połowie trollowałem, w połowie mówiłem na serio. Spieszę w wyjaśnieniem bo chciałem także, przyznam, nieco sprowokować. Chodziło mi o Metallice, a adresatem mógłby być każdy kto jej właściwie słucha. Żeby nie było - sam w wieku gimnazjalisty zachwycałem się czarną płytą i wzruszałem się przy Fade to Black czy Unforgiven. W ogóle ciekawa sprawa, bo potem puszczałem WWO czy Kalibra 44 i było git, ale nie o tym. Nie określę tego zupełnie precyzyjnie, ale po prostu wyrosłem z tego typu zespołów. Jakiego typu? Takich, przy których w pierwszym kontakcie z hm, "cięższą" muzyką styka się praktycznie każdy - Iron Maiden, Meta czy idąc dalej i ciężej Slipknot chociażby. Jestem romantykiem i zapominam, że chłopaki po swoim artystycznym prim'ie zaczęli traktować swoje kariery jako zwykłą (bardzo dobrze płatną) robotę. To odróżnia IMO muzyków-robotników od muzyków artystów. Zepellini, Queen, The Who, Velvet Underground chociażby. Takich przez potężne A.
Ja z kolei nie dam powiedzieć złego słowa na Toola, za którego dałbym się pokroić i zabić każdego w dyskusji. Uważam go za najlepszy metalowy band i nikt mnie nie przekona, że ktoś jest lepszy. Stąd, no offence, jak pisałem chciałem sprowokować dyskusję. Wyrosłem też już dawno z nawracania ludzi na jedyne słuszne poglądy - każdy niech słucha czego chce, jak chce i co mu się podoba. Niemniej, nazywajmy rzeczy po imieniu i jak coś dla kogoś jest kupą to ładnie to wyjaśni, a drugi się nie obrazi - "różnijmy się pięknie" Dla mnie w muzyce liczy się hmmm, ten feeling szczerości w przekazie emocji. (BTW, było kiedyś takie coś jak emo, pamiętacie? ) Na poziomie lirycznej i muzycznej. Ale to też wali po całości w subiektywizm, bo taki Korn w sumie spełniający te warunki jest dla mnie tandetny. Gdzieś pomiędzy jest przykładowo Marilyn Manson czy Nine Inch Nails (to już czasy mego liceum ). Tryptyk AS-MA-HW Mansona czy Downward Spiral i Fragile Reznora uważam do dzisiaj za genialne, późniejsze płyty już mnie nie ruszały tak bardzo. A dzisiaj jeden robi smęty dla Holiłudu i dostaje Oscary, a na drugiego się patrzeć nie da. Albo inaczej - jak widzę Mansona to mi się zwyczajnie smutno robi - gruby nie wydala na koncertach do tego stopnia, że dyma co 20 minut po kurację tlenową albo rzyga na publikę z wysiłku. Niemniej, w 2012 roku bawiłem się na jego koncercie w PL przednio, a przy Coma White nawet uroniłem łezkę. Studyjnie Pale Emperor też jest zresztą w porządku. Wszystko niby sprzeczne, a jednak jakiś ogólny wniosek da się wysnuć, prawda? Kwestia tego co kto czego szuka w muzyce.
Wracając do tematu nigdy nie jarała mnie Nirvana, a Alice In Chains uwielbiam. Okres i klimat przecież podobny. Muzyka to zawsze kwestia gustu, jednak dla mnie rock/metal czy generalnie cięższe brzmienia zdechły jakoś na początku XXI wieku. Zresztą nie tylko ten gatunek. Wszystko wessała i wysrała masowa kultura. Dziś mamy jakieś dziwne miszungi popu z elementami rapu, rocka, elektroniki etc. Zapewne jest to jedna z macek globalizacji i ujednolicania wszystkiego co się da. Mam wrażenie też, że wszystkie te nowoczesne hipsterskie gatunki których jest baaaaardzo wiele i mają po 300 słuchaczy są tłuczone na jedną modłę. Im bardziej wszyscy myślą, że są indywidualistami tym bardziej stają się tacy jak wszyscy. Ale tu znów dotykamy sprawy gustu - sam czasem lubię zapodać sobie jakieś ruskie witch house'y czy jak jestem (cenzura) posłuchać Death Grips, które muzycznie nie ma sobą nic do zaoferowania, ale zapewnia niesamowity zastrzyk emocji. Dziś każdy musi być nowatorski, ale problem polega na tym, że wszystko to już było. I tak jak Manson był spadkobiercą Skinny Puppy, to kolejna kopia Mansona dzisiaj będzie już tylko żałosna. Żeby była jasność nie lubię też ograniczenia gatunkowego, bo obok metalu/rocka słucham mnóstwo elektroniki, rapsów, klasyki czy jazzu - sam gram na saksofonie. Chodzi o ten mityczny przekaz, emocje i wreszcie najważniejsze - szczerość. Nie jara mnie odcinanie kuponów, jara mnie bycie Artystą od urodzenia do śmierci. Uprzedzę też potencjalne słowa, że jestem jednym z tych, którzy mówią, że wszystko to co już było - było lepsze. Uwielbiam jak starzeje się Nick Cave, jak robili to Bowie, Lou Reed czy Leo Cohen. A cudownym przykładem jest Blixa Bargeld z Einstürzende Neubauten. Gość od asłuchalnego w początkach EN dla większości industrialu przeszedł do muzyki przystępnej dla każdego. Ikona. Teraz już wiesz o co mi chodzi? A taki Hammett nie potrafi czasem odegrać na koncercie własnej kompozycji.
Okropecznie się rozpisałem, ale sądzę, że byłem to winny po uprzednim poście - jeśli nazywam coś kupą i się śmieje, to nie dlatego że lekceważę i nie znam - wręcz przeciwnie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości